Odpadł z "Milionerów" i pozwał producentów programu. Nieoczekiwany finał sprawy

Pewien uczestnik "Milionerów" zakończył grę po pytaniu za 500 zł. Gracz nie pogodził się z porażką i postanowił pozwać producentów programu. Sprawa zakończyła się w nieoczekiwany sposób.

Pozwał producentów "Milionerów" do sądu

"Milionerzy" goszczą na antenie TVN od wielu lat. Pierwsze odcinki teleturnieju wyemitowano już w 1999 roku. Jego gospodarzem od początku emisji w Polsce jest Hubert Urbański.

Chociaż w programie na przestrzeni lat pojawiło się mnóstwo uczestników, to tylko pięciorgu udało się zdobyć główną nagrodę. Zdecydowanie więcej jest osób, które kończą grę już przed pierwszym progiem gwarantowanym, przez co opuszczają studio z pustymi rękoma. Jeden z takich zawodników szczególnie nie mógł przełknąć porażki, dlatego postanowił skierować do sądu pozew przeciwko producentom teleturnieju.

Doszedłem do 500 złotych, gdy otrzymałem pytanie: "Ile nacięć ma kajzerka?". Odpowiedziałem, że cztery. Zdaniem komputera - pięć. Nie zgadzałem się z tą odpowiedzią, ale byłem zmuszony przerwać grę. W domu jeszcze raz przestudiowałem materiały źródłowe i upewniłem się, że to ja miałem rację, a nie komputer

– tłumaczył wiele lat temu, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Sąd nie przyznał mu racji, ale...

Mężczyzna przed pozwaniem producentów show podejmował próby odwołania się od decyzji komputera do komisji odpowiadającej za pytania. Jego argumentacja została jednak odrzucona.

Przytoczone przez pana źródła podają co prawda, że kajzerka to bułka nacięta na krzyż, ale należałoby przyjąć określenie "na krzyż" jako hasłowe, a nie dosłowne. Żadna kajzerka nie jest nacięta na krzyż, ponieważ nacięcia są łukowate i nie ma w sprzedaży kajzerek o nacięciu na krzyż

– mieli wyjaśnić jej członkowie.

Ostatecznie doszło do procesu, w którym sąd także nie podzielił zdania zawodnika i przegrał rozprawę. Mimo tego stacja TVN zdecydowała się zaproponować mu ponowny udział w "Milionerów".

Uczestnik ponownie przystąpił do walki, jednak miał ogromnego pecha. Jego druga gra zakończyła się po tym samym pytaniu, co pierwsza – za 500 zł. Tym razem jego pomyłka nie pozostawiała żadnych wątpliwości, dlatego mężczyzna – definitywnie i ostatecznie – opuścił studio z pustymi rękoma.

Oceń ten artykuł 0 2