Korwin Piotrowska ostro o "Botoksie": "Ten film może okazać się zimnym prysznicem dla wielu karier"

Do sieci trafiła recenzja filmu Botoks - Patryka Vegi. Autorem tekstu jest Karolina Korwin Piotrowska. Co napisała?!

W tym filmie żadna scena nie jest wymyślona. Nowe dzieło autora przebojów "Służby specjalne", "Pitbull. Nowe porządki" i "Pitbull. Niebezpieczne kobiety", to poparty wielomiesięcznymi wywiadami, wstrząsający obraz życia i pracy lekarek oraz pielęgniarek w Polsce. Z ich opowieści wyłonił się porażający scenariusz, ukazujący problemy służb medycznych, jak i współczesnych kobiet. "Botoks" to autentyczne historie silnych, zdeterminowanych i wyrazistych lekarek, które zmagają się z najtrudniejszymi życiowymi decyzjami i problemami: dyskryminacją, presją macierzyństwa, pogonią za młodością, walką o prawo do wolnego wyboru i własnych poglądów.- tak czytamy w opisie filmu. Co na to Karolina?

Glowne aktorki filmu botoks #film #aktorki #szczesliwydzien #czekamy

A post shared by Botoks Film (@botoks_caly_film) on

Po premierze "Botoksu" wiadomo, co następuje:
1. Film powinien nosić tytuł "Aborcja", botoks to zmyła. "Martwica mózgu" tez odpowiednio brzmi. Na premierze słowo "dzieło filmowe" padało częsciej niż podczas Festiwalu w Gdyni, gdzie pojawiły się filmy ważne, wybitne, wielkie. Praca domowa dla całej ekipy: znaleźć w Wikipedii definicję słowa "pokora". Wbić do głowy na pamięć. Na blachę.
2. Najlepsze sceny były już w reżyserskim, kilkuminutowym zwiastunie. Kupowanie biletów na jego dłuższą wersję to zabawa na własne ryzyko. Za darmo w sieci jest najzabawniejsza scena- to nie żart, jest TA jedna.
3. W tym filmie, który miał być objawieniem, miał zmienić podejście do służby zdrowia a aktorzy mieli zagrać, jak nigdy jeszcze nie zagrali, bronią się ledwie trzy osoby: Agnieszka Dygant i Katarzyna Warnke, których wątki są jakieś, dziewczyny walczą z materią ról, dają z siebie dużo i gdyby trafiły na lepszego reżysera i dopracowany a nie pisany chyba w poczekalni u lekarza scenariusz, byłyby ciekawe same w sobie, bo jako JEDYNE wnoszą cokolwiek, poza ziewaniem, zastanawianiem się nad szkodliwością botoksu w twarzy i morderczą nudą. Broni się też...Tomasz Oświeciński. Bo jako jedyny z całej ekipy przepełnionej poczuciem misji, tworzenia arcydzieła, dobrze się bawi i ma luz. Reszta ma gigantyczny poziom samozadowolenia, deklamuje swoje kwestie bezmyślnie, co w przypadku aktorek skutkuje niestety tym, że zaczynamy z nudów myśleć o tym, że botoks oraz wypełniacze w nadmiarze jednak szkodzą. Szczególnie na zbliżeniach.
4. Jest: straszliwie nudno, strasznie dłuuugo, momentami kompletnie bez sensu, a dialogi, w czym Vega do teraz był prawdziwym mistrzem, sięgneły bruku, są drętwe jak dialogi w polskich komediach romantycznych albo w docu soapach, są dobre zdjęcia i muzyka oraz montaż, i to ratuje ten film przed kompletnym upadkiem. Są, jak to u Vegi, ujęcia z drona- gdyby nie to, dziury w scenariuszu byłyby jeszcze większe. Szanuje Vege i lubię, ma nosa do historii, może nie ma wybitnego warsztatu, ale takiej strasznej wtopy się nie spodziewałam...
5. Jeśli chcecie zobaczyć kobietę sczepioną z wielkim psem w miłosnym uścisku- to jest film dla was.
6. Jesli chcecie zobaczyć kilka naturalistycznych scen porodów- to jest film dla was. Krew się leje, trupy są, w przeróżnych konfiguracjach. Martwe ciała też. Uwaga: jak na Vege mało jest kurew, za to słowo chuj pada bardzo często.
7. Jeśli chcecie zobaczyć umierający płód po zabiegu aborcji- to jest film dla was. Na Nowogrodzkiej w siedzibie pewnej partii, idę o zakład, strzelą korki szampana- obraz ginekologów, ludzi, którzy decydują się na aborcję, oddziałów szpitalnych jest taki, że Minister Zdrowia pownien, na chwilę przed wprowadzeniem zmian w ustawie o aborcji, przyznać filmowi nagrodę. Tak, brońmy kobiety. Nawet przed filmami. takie czasy nastały. Chcę wierzyć, że to zdarzyło się przypadkiem, chcę wierzyć, że nie zrobiono tego z rozmysłem. Chcę wierzyć...
8. Jeśli mało wam tabloidów, mentalnego bruku, krzyczących tytułów, płytkości emocji i informacji, dosłowności opowiadanej grubą kreską, bez chwili na jakąkolwiek refleksję, na włączenie funkcji myślenia w mózgu, to jest film dla was...Tak, on odmóżdża.
9. Na ten film pewnie i tak pójdą ludzie. Vega ma swoich wiernych fanów. Film zarobi, jego twórcy też, mam szczerą nadzieję, że zarobią tyle, że Vega pojedzie na długi urlop, a aktorów będzie stac na długie rozmowy z kolegami po fachu, o tym, jak przetrwać po czymś takim, jak z półłki z napisem: "dobry", "obiecujący" spaść na półkę "najgorszy" albo "występ poniżej godności". Obsady "Ciacha" (nota bene to też film Vegi) i "Kac Wawa" pewnie mają swoje patenty. Szkoda. Ale ten film może okazać się zimnym prysznicem dla wielu karier. Choć pewnie okładki i reklamy oraz ścianki się posypią. Coś za coś.
10. "Pitbull", to jest to, co Vega umie robić, co ma wdzięk i jakiś sens. Reszta...
11. Vega chciał zrobić powazne kino na poważny i aktualny temat. Wielki błąd.
10. I na koniec: na premierze Patryk Vega dziękował za pomoc i opiekę Duchowi Świętemu. To zła wiadomośc dla kościoła: Duch Święty nie działa.