Ewa Minge ostatnio przeżyła horror. Teraz wie, co zrobić by jej ukochany kot nie zginął

Wiele osób kibicowało projektantce w poszukiwaniach, a sama Minge apelowała o pomoc i udostępnianie informacji o Hadesie. Każdy właściciel zwierzęcia wie, że zaginięcie pupila to trudny i stresujący czas. Po dwóch dobach wszystko skończyło się dobrze, a kot wrócił do domu.

Płacz i lament, a potem wdzięczność i szczęście

Na początku sierpnia Ewa Minge przeżyła sporo stresu związanego z zaginięciem swojego ukochanego kota Hadesa. Na szczęście, cała historia skończyła się dobrze, pupilowi nic się nie stało, a właścicielka postanowiła podzielić się swoimi przemyśleniami na ten temat z wiernymi fanami.

Hades był bardzo blisko domu, przypadkowo zamknięty w pomieszczeniu nieużytkowanym na co dzień przez sąsiadów. Musiał być przerażony, bo ze strachu nie wydawał dźwięków a nawet jeżeli, to nikt go nie słyszał z tego miejsca. Szczęśliwie pomieszczenie zostało otwarte i kot się znalazł. Zdradziła go kałuża, bo nawet nie wydał głosu tylko nadal siedział schowany, wciśnięty w jakieś sprzęty składowane w tym miejscu. Na mój widok wydał głos, wtulił się i pojechaliśmy do pani Basi Hanusz naszej ukochanej weterynarz. Płacz i lament w samochodzie a potem wdzięczność, szczęście i teraz nie odstępuje mnie na krok - przyznała szczęśliwa projektantka. 

Bardzo wzięłam sobie do serca słowa pana ,który opisał pod moim apelem o pomoc jak szukał swojej kotki kilka dni i znalazł . Kierował się przeczytanym gdzieś przekazem ,że nie ma zaginionych kotów są tylko takie ,których ktoś przestał szukać . Te słowa przez dwie doby towarzyszyły mi jak mantra. Rozwiązanie zagadki wręcz niewiarygodne ,choć zakładałam je i sprawdzaliśmy takie warianty a jednak ....Hades był bardzo blisko domu , przypadkowo zamknięty w pomieszczeniu nie użytkowanym na codzień przez sąsiadów . Musiał być przerażony, bo ze strachu nie wydawał dźwięków a nawet jeżeli ,to nikt go nie słyszał z tego miejsca . Szczęśliwie pomieszczenie zostało otwarte i kot się znalazł . Zdradziła go kałuża ,bo nawet nie wydał głosu tylko nadal siedział schowany,wciśnięty w jakieś sprzęty składowane w tym miejscu . Na mój widok wydał głos ,wtulił się i pojechaliśmy do pani Basi Hanusz naszej ukochanej weterynarz . Płacz i lament w samochodzie a potem wdzięczność ,szczęście i teraz nie odstępuje mnie na krok . Zreszta to takie koty ,że nie schodzą z człowieka ,mało kocie ,bardziej kosmiczne, niezwykle przywiązane i co było najbardziej zatrważające z każdą godziną nieobecności -trzymające się domu, jeżeli turystyka to tylko po sąsiedzku . Faktem jest ,że ulubionego sąsiada nie było od kilku dni ,wiec pewnie poszedł zapoznać nowego . Jednak do tej pory wołany po imieniu zawsze biegiem wracał krzycząc po drodze na cały podwórek ,że wraca . Ta cisza była złowieszcza ale wtedy powtarzałam sobie ,że "nie ma kotów zaginionych tylko są te ,które ktoś przestał szukać" . Dziękuje Wam raz jeszcze za akcje i specjalne podziękowanie dla dziennikarzy, którzy sami z siebie wsparli nasze poszukiwania . Jesteście wielcy Sąsiedzi piją szampana a ja mam znowu komplet w domu Tak Felka tańczyła na widok brata #zaginalkot #poszukiwania #szukamkota #ewaminge #evaminge #znalazlam #znalazlamkotka #kochamkoty #mylife#mylove #myfamily @barbarahanusz

A post shared by Eva Minge Priv (@eva_minge) on

Sposób na bezpieczeństwo pupila

Po tej historii Ewa Minge zdecydowała się otoczyć swojego pupila profesjonalną opieką, by sytuacja nie powtórzyła się już nigdy. Przyznała, że naturalnym zachowaniem zwierzaków jest baraszkowanie w ogrodzie czy wycieczki w nieznane tereny, jednak obowiązkiem właściciela jest należyta ochrona i dbanie o bezpieczeństwo swojego podopiecznego.

Kochani jak wiecie przeżyłam horror, kiedy przez 2 doby nie mogłam znaleźć mojego kota turysty Hadesa. Zwierzęta nie mogą być wiecznie trzymane w domu, bo to dla nich rodzaj więzienia. Moje koty uwielbiają baraszkować w ogrodzie ale trzeba je pilnować, bo kot to zapalony turysta. Zdarzyło się, że nie upilnowałam. Było dramatycznie i nie tylko dla nas, ludzi ale siostra Hadesa Felissa, zwana przez nas Felka, nawoływała go żałośnie, stojąc na barierce balkonu lub biegając po domu. Aby uniknąć podobnych sytuacji, bo wykluczam złych ludzi (złodziei) polecam lokalizator z aplikacją na telefon! 

Myślicie, że to skuteczny sposób? Próbowaliście już takiego rozwiązania?

Oceń ten artykuł 0 1