Jan Kietliński o rozstaniu mamy z Jarosławem Kretem: "Będę jej przyzwoitką"

Od dwóch miesiący co jakiś czas pojawiają się kolejne doniesienia o tym, jak Beata Tadla i Jarosław Kret radzą sobie po rozstaniu. Oczywiście, nie brakowało nerwowej wymiany zdań na wizji czy drobnych złośliwości z obu stron. Jednak wydaje się, że dziennikarze powoli wracają do spokojnego trybu pracy bez publicznego żalu.

Od dwóch miesięcy, co jakiś czas pojawiają się kolejne doniesienia na temat tego, jak Beata Tadla i Jarosław Kret radzą sobie po rozstaniu. Oczywiście, nie brakowało nerwowej wymiany zdań na wizji czy drobnych złośliwości z obu stron. Jednak wydaje się, że dziennikarze powoli wracają do spokojnego trybu pracy - bez publicznego żalu do siebie nawzajem.

Okazuje się, że dziennikarka ma ogromne wsparcie przyjaciół i rodziny, a w szczególności swojego 17-letniego synu. Jan Kietliński został niedawno zapytany o relacje mamy. Chłopak nie krył swojej niechęci do publicznych wypowiedzi na temat życia prywatnego dziennikarki, jednak przyznał, że w związku z pracą zawodową i treningami do "Tańca z gwiazdami" jest zmęczona, ale wszystko wraca do normy. W rozmowie z Super Ekspressem przyznał również, że dopilnuje tego, by jego mama była szczęśliwa:

Nie będę opowiadał publicznie o życiu mojej rodziny, ale wiem, że mama potrzebuje i zasługuje na kogoś innego. Nie ma co doszukiwać się tu skandali, rozstali się jak miliony innych par. Tak może miało być. Wiele rzeczy wróciło do normy, a zarazem zupełnie zwariowało. (…) Mam nadzieję, że mama w końcu znajdzie kogoś, kto zasługuje na nią, kto jest wartościowy. Wiem, że mama potrzebuje stabilności, bezpieczeństwa pod każdym względem, spokoju i mnóstwa miłości. Potrzebuje kogoś poukładanego, towarzyskiego, empatycznego. Będę ją wspierał i pilnował, by podejmowała właściwe decyzje. Będę jej przyzwoitką, jednak nie tylko ja. Mama ma wspaniałych przyjaciół, którzy są w moim życiu od zawsze. Taka przestroga dla ewentualnego kandydata.

Mój kochany Synek:) (foto M. Czajkowski)

A post shared by Beata Tadla (@beatatadla) on

Oceń ten artykuł 0 0