Kuchenne rewolucje: Magda Gessler dostała padlinę? Przemiana lokalu w Warszawie

Wczorajszy odcinek "Kuchennych rewolucji" miał odmienić losy restauracji "Kazurela smaku", która znajduje się na warszawskich Bielanach. Magda Gessler była przerażona lokalem – zarówno jego wystrojem, jak i jakością serwowanych dań. Nawet sam właściciel przyznał, że podano jej "padlinę". Czy udało się przeprowadzić rewolucję?

Właściciele restauracji "Karuzela smaku" poprosili Magdę Gessler, by pojawiła się w ich lokalu i pomogła rozkręcić biznes. Restauracja mieści w samym centrum atrakcyjnej dzielnicy Warszawy – Bielan – a dokładnie na tyłach budynku Urzędu Gminy. Miejsce zapowiadało się na strzał w dziesiątkę. Dlatego też Andrzej, prezes spółki, wykupił restaurację i zaczął ją prowadzić razem ze wspólnikiem, Zbyszkiem. Panowie jasno podzielili się obowiązkami – Andrzej zajmuje się zarządzaniem, a Zbyszek doglądaniem kuchni. Mimo to miejsce zionęło pustkami. "Problemem tej restauracji jest to, że ona kojarzy się z urzędem" - twierdził Zbyszek. Natomiast szefowa kuchni zwróciła uwagę na wystrój, który miał jej przypominać stołówkę. W "Karuzeli smaków" dominował szary marmur i biel tapicerowanych krzeseł i firan zasłaniających witrynowe okna. W ten sposób Andrzej chciał podkreślić, że lokal miał być elegancki. Jednak ani to, ani nawet nawiązanie w nazwie restauracji do historii dzielnicy, nie skłoniło Warszawiaków do tłumnego odwiedzania lokalu. Skończyło się na tym, że Andrzej i Zbyszek ciągle robili rachunki zysków i strat, ciągle pozostając w martwym punkcie. Wówczas zwrócili się o pomoc do Magdy Gessler. Ta przybyła z odsieczą, czego świadkami byli widzowie podczas emisji wczorajszego odcinka.

Pierwsze wrażenie

Magda Gessler po wejściu do lokalu nie była zachwycona. Po przejrzeniu karty z daniami przyznała, że "Karuzela smaku" serwuje to, co większość barów, czyli kotlety, zrazy czy barszcz. "Nic nowego tu nie ma, dlatego muszą być wybitne, żeby się utrzymali" – stwierdziła restauratorka, która zamówiła tatar wołowy i barszcz czerwony. Gessler zaraz po otrzymaniu zamówienia zwróciła uwagę na kolor zupy, pytając kelnera: "Pan jest przekonany, że to jest kolor czerwony?". Przy tatarze zrezygnowała z degustacji. Nie wzbudził jej zaufania.

Nie lepiej było przy kotlecie schabowym i zrazach. Prowadząca kuchenne rewolucje porównała otrzymane dania z tymi, które zamówiła przed wejściem do restauracji. "Karuzela smaków" prowadzi bowiem również catering. Według niej ten wypadł znacznie gorzej niż to, co otrzymała już w samym lokalu. Gessler po raz kolejny zwróciła uwagę na kolor otrzymanego dania. Mięso było bowiem sine, a jedzenie niejadalne.

"To był wypadek przy pracy. Jestem w szoku, że pracownicy wyciągnęli jakąś padlinę mrożoną" – bronił się właściciel restauracji, przyznając, że za bardzo ufa załodze kuchni.  

"Jedzenie stołówkowe, najgorszej jakości. A wnętrze? Jak w pałacu ślubów" – tak podsumowała restaurację po wyjściu.

Trupia kuchnia

Po sprawdzeniu, jak smakują dania serwowane przez "Karuzelę smaków", przyszła pora na odwiedzenie kuchni. Podczas przeglądania produktów restauratorka zwróciła uwagę na czosnek chiński. Według niej potrawy powinny być przygotowane z użyciem tradycyjnego, polskiego. "Nie wiem, skąd ten czosnek się tu wziął. Dziwię się, bo ja wybieram go osobiście. Cholera wie, co ten czosnek tu robi" – usłyszała w odpowiedzi od Zbyszka.

Magda Gessler stwierdziła też, że w "Karuzeli smaków" nie ma pomysłu na kuchnię. Szczerze stwierdziła, że nic jej się nie podoba w lokalu. "To wygląda jak laboratorium robienia obiadów stołówkowych. (...) Tu jest niemiło, tu nie ma energii, tu się człowiekowi nie chce być. (...) Chodzi o to, by było trochę fantazji, a tu jest k***a jak w trupiarni" – ostro krytykowała.

Czas zmian

W końcu przyszedł czas na wielką rewolucję. Magda Gessler początkowo zażartowała, że lokal zostanie przerobiony na restaurację dla dzieci. Przejęci właściciele od razu zaczęli wypierać się pomysłu. Gdy restauratorka przeszła do meritum, podzieliła się pomysłem na lokal. Miejsce to ma "dawać jeść jak w przedwojennej Warszawie" i być bardzo kolorowym miejscem. Na obraz tego na ścianie została namalowana karuzela, z jednej strony przypominając o atrakcji, z której niegdyś słynęły Bielany, a z drugiej o przeszłości restauracji. W menu znalazły się takie potrawy, jak studzienina, galantyna czy kisiel na winie i wiśniach.

Ostateczny test

Po trzech tygodniach Magda Gessler wróciła do przemianowanej na "Bielany, Bielany" "Karuzeli smaków". Po wejściu do lokalu prowadzące "Kuchenne rewolucje" zwróciła uwagę na wymięte w oknach zasłony. Gdy doszło do ostatecznego testu, czyli spróbowania wprowadzonych do karty dań, okazało się, że wciąż znalazły się mankamenty. Rewolucję oceniła na 3 z plusem, wciąż mając nadzieję, że restauracja jeszcze okaże się ogromnym sukcesem.

"Niech to miejsce się rozkręci jak porządna karuzela, a wtedy myślę, że będzie bardzo smacznie" – podsumowała na koniec Magda Gessler.

Oceń ten artykuł 0 0