Maciej Dowbor: Jego zamiłowanie do sportu skończyło się reanimacją

Kilka dni temu dziennikarz przeżył chwile grozy podczas triatlonu, w którym brał udział. Dowbor na mecie zemdlał, a jego reanimacja potrwała kilka minut. Sam dziennikarz postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami na Instagramie i przyznał, że zachował się nieodpowiedzialnie biorąc udział w zawodach.  

W zeszłym tygodniu w Warszawie odbył się Enea Ironman 5150, który jest jednym z ważniejszych triatlonowych zawodów w Polsce. Wśród zawodników był Maciej Dowbor, dla którego były to już kolejny występ na tego typu wydarzeniu. Niestety, tym razem nie skończyło się to za dobrze. Jak pisze na swoim Instagramie, start w zawodach był dużym błędem, który odbił się na jego zdrowiu. Z powodów zawodowych dzień przed startem Dowbor nie mógł wypocząć i pół dnia spędził w samochodzie na pełnym słońcu podróżując po Polsce.

Dziennikarz cudem dotarł na metę wyścigów, gdzie zemdlał, a jego reanimacja trwała 5 minut. Wszystkiemu przyglądała się żona aktora, która musiała przeżyć chwile grozy. Dowbor przyznał, że zdrowie jest ważniejsze niż wygrana. A my życzymy powrotu do formy! 

Co za masakra!!! @5150warsaw tym razem powalił mnie na kolana. Pierwszą ścianę złapałem już na 5 km roweru. Nie byłem w stanie nacisnąć mocniej na pedały - ból głowy i dreszcze towarzyszyły mi od samego początku. To, że w ogóle dojechałem do T2, a później doczłapałem się do mety, zakrawa o cud. Momentu ze zdjęcia nawet nie pamiętam. 5 minut polewania wodą i cucenia przez wolontariuszy, medyków, znajomych i innych zawodników pozwoliło mi jakoś dojść do siebie. Czas chyba zdać sobie sprawę, że kategoria M40 to nie tylko niewinny ciąg znaków, ale też wyznacznik wieku, w którym dzień przed tropikalnymi zawodami, nie powinno się spędzać 7h w samochodzie i 8h na scenie na pełnym słońcu. Jak to mówią klasycy - dziś zapłaciłem wysoką cenę. Dodam, że zawody ukończyłem tylko z dwóch powodów. Na początku roweru uznałem, że i tak trzeba jakoś się dostać znad Zegrza do Warszawy, więc nie mam wyjścia i muszę jechać. Na biegu natomiast chyba kompletnie przestałem kontaktować i ubzdurałem sobie, że mimo bomby jakimś cudem się odbuduję i jeszcze dogonię uciekających rywali. Człowiek to ma fantazję jak mu słońce czachę przypali :-). Ostatecznie dopiero 8 miejsce w kategorii i 53. w OPEN. #nevergiveup #worldoffusion #beunstoppable #triathlon #triathlonlife #niezawszejestniedziela #staryczlowiekimoze #aleupał #sciana #bomba #hittingthewall #sohot

A post shared by Maciej Dowbor (@maciejdowbor_totalneporuszenie) on

Oceń ten artykuł 0 0