Napadł na schronisko dla zwierząt z bronią w ręku. Czego chciał?

W Australii doszło do zaskakującego zdarzenia. Mieszkaniec Melbourne napadł na schronisko dla zwierząt z bronią w ręku. Zatrzymany przez policję tłumaczył, że przyszedł odzyskać swojego... kotka.

Napad na schornisko

Wyjątkowy incydent w Australii. Na schronisko dla zwierząt w Melbourne z bronią w ręku napadł mężczyzna. Tony Wittman wcześniej kontaktował się z placówką w celu odebrania swojego zaginionego kota. Pracownicy ośrodka przekazali mu przez telefon, by pojawił się po swojego zwierzaka na drugi dzień.

Najwidoczniej opiekun kota nie mógł wytrzymać rozłąki ze swoim czworonożnym przyjacielem… Mężczyzna jeszcze w ten sam dzień zamaskowany wtargnął na teren schroniska z bronią w ręku! Ponadto według zagranicznych mediów, Wittman związał jedną z pracownic i grożąc bronią, żądał od niej informacji, na temat tego gdzie znajdują się koty.

Co ciekawe, jak czytamy w sieci, mężczyzna po chwili miał zrezygnować z napadu i opuścił placówkę bez zwierzęcia. Wittman jak gdyby nigdy nic, zjawił się w schronisku na drugi dzień po odbiór kota. Mężczyzna został jednak aresztowany. Mieszkaniec Melbourne przyznał się do napadu z użyciem broni.

W sądzie Wittman miał przyznać, że cierpi na zespół stresu pourazowego po odbyciu służby wojskowej, w wyniku czego jego zachowanie czasem jest zbyt impulsywne. Jego sprawa jest w toku.

Oceń ten artykuł 0 0