Zwolnił graficzkę przez Skype'a. Po fali krytyki wydał oświadczenie. "Rzeczywiście mogę ubolewać"

Właściciel jednej z firm reklamowych zwolnił przez Skype'a swoją pracowniczkę. Po fali krytyki przedsiębiorca wydał oświadczenie. "Oczekujemy wiedzy i kompetencji" - napisał w nim.

zdjęcie ilustracyjne, fot. Shutterstock/Antonio Guillem
zdjęcie ilustracyjne, fot. Shutterstock/Antonio Guillem

Internet nigdy nie zapomina, a "wirtualni detektywi" potrafią błyskawicznie dojść do wszystkich szczegółów. Tak właśnie stało się w przypadku właściciela jednej z firm reklamowych, który niedawno zwolnił zatrudnioną przez niego graficzkę przez Skype'a.

Zakończył współpracę z graficzką przez komunikator

W czwartkowy poranek Internet obiegły wpisy użytkowniczki portalu X, która podzieliła się swoją krótką historią pracy we wspomnianej firmie. Dziewczyna zatrudniona na stanowisku graficzki miała za zadanie wykonać wizualizacje w programie Corel, na którym dotychczas nie pracowała. Twierdzi, że pracodawca doskonale o tym wiedział i nie miał z tym problemu, mając na uwadze jej wcześniejsze doświadczenie związane z innym programem graficznym.

Zrobiła pani 5 wizualizacji przez cały dzień?

– zapytał szef.

9. Nadal uczę się nowego programu, nigdy nie miałam styczności z Corelem

– odpowiedziała graficzka.

Co proszę? Chyba Pani żartuje. To dziękuję, do widzenia. Ja nie płacę za naukę

– stwierdził właściciel, co widać na zrzutach ekranów opublikowanych na X.

Właściciel tłumaczy się ze zwolnienia graficzki

Nie trzeba było czekać długo, by na firmę i jej właściciela wylała się fala krytyki. Przedsiębiorca zdecydował odnieść się do zarzutów byłej już – zapewne – pracowniczki we wpisie opublikowanym na Facebooku.

Zatrudniliśmy nową osobę w dziale graficznym, nasze wymagania były od początku jasne, mianowicie dobra znajomość programu graficznego Corel, na którym pracuje nasza firma. Osoba, która zgłosiła się do nas i została wybrana do pracy na tym stanowisku, zadeklarowała, iż ma kwalifikacje i szybko opanuje program. Pierwszy dzień był dniem szkolenia, zasad funkcjonowania firmy, współpracy grafików z działem handlowym etc. Zaliczyliśmy ten dzień jako płatny dzień pracy, pomijając fakt, że był to dzień typowo wdrożeniowy. Wystawiliśmy rachunek płatny wg obowiązujących stawek godzinowych umowy zlecenie zawartej na okres jednego próbnego miesiąca

– czytamy.

Okazało się w kolejnych dwóch dniach pracy, że w/w osoba wymaga wydatnej pomocy innych osób z działu graficznego, nie pracuje samodzielnie. Niestety, nie mamy czasu na dodatkową pracę nad nową osobą i angażowania innych pracowników w jej zadania. Angażując osoby na nowe stanowiska, oczekujemy wiedzy i kompetencji, które te osoby deklarują na rozmowie kwalifikacyjnej

– argumentował.

Właściciel wytłumaczył również, że rezygnacja ze współpracy nastąpiła za pośrednictwem Skype'a dlatego, że często jest poza firmą i nie zawsze ma możliwość osobistego kontaktu z pracownikiem.

Nad tym rzeczywiście mogę ubolewać, powinno to odbyć się osobiście

– dodał.

Zwolniona graficzka po rozpętaniu medialnej burzy otrzymała już kilka ofert pracy od innych firm. Na razie daje sobie czas na wyciszenie emocji, by później móc w spokoju przejrzeć nadesłane propozycje.

Oceń ten artykuł 0 0