M jak miłość: Kacper Kuszewski o pracy na planie serialu. "Jak to może być legalne?"

Aktor w zeszłym tygodniu zaskoczył wszystkich informacją o tym, że odchodzi z planu zdjęciowego "M jak miłość". Informacja była tym bardziej zaskakująca, gdyż Kacper Kuszewski wcielał się w Marka Mostowiaka przez 18 lat. Jednak to nie jedyna rzecz, którą zadziwiła gwiazda serialu. Kuszewski opowiedział również o warunkach, jakie panowały za kulisami ulubionej telenoweli Polaków. Jego słowa potwierdzają to, co wcześniej wyjawiła Olga Frycz!

Ta informacja spadła jak grom z jasnego nieba, z pewnością zasmucając wielu fanów "M jak miłość". Kacper Kuszewski, który od pierwszego serialu odgrywał postać Marka Mostowiaka, opuszcza obsadę. Na planie zdjęciowych jednej z najpopularniejszych polskich telenoweli spędził 18 lat. Niestety, to nie jedyna szokująca informacja, jaką podzielił się Kuszewski. Aktor w rozmowie z "Plejadą" potwierdził słowa Olgi Frycz o warunkach panujących podczas pracy na planie. 

"Robiliśmy po dziesięć scen dziennie, pracowałam dłużej, niż miałam zapisane w umowie. Aktorki, które mówiły, że mają dzieci i muszą zwolnić nianię, słyszały: 'A co, wyjdziesz z planu? Wielka pani gwiazda?'. Nikt nikogo nie szanował, były wrzaski. Ludzie przychodzili do pracy sfrustrowani, nienawidzili jej, ale bali się odejść, bo dziecko i kredyt. Dostosowywałam się, (...) ale uwierała mnie ta sytuacja. Miałam 30 lat i byłam sfrustrowana. Straciłam radość z grania. W pewnym momencie poczułam, że dostosowywanie sie ma granice. Nie mogę tego robić w nieskończoność, bo tracę szacunek do siebie" – powiedziała aktorka w rozmowie z "Twoim Stylem". 

Opinia Olgi Frycz na temat pracy przy "M jak miłość" spotkała się z zaprzeczeniem ze strony Anny Muchy i Katarzyny Cichopek. Obie aktorki stanęły murem za produkcją, która uznała słowa Frycz za "kompletne bzdury".

"Przyznaję – nie zawsze jest kolorowo i nie zawsze jest tak, jakbyśmy sobie to 'wymarzyli'. Ta praca to praca z ludźmi i wśród ludzi! A jak wiadomo bywamy różni. Jedni widzą szklankę do połowy pustą, inni się cieszą, że mają z czego pić. Ja należę do tej drugiej grupy. I choć nie zawsze jest lekko i przyjemnie, i choć mam świadomość, ze jestem częścią korporacji i wielkiej fabryki to muszę powiedzieć, ze są gesty, których się nie zapomina. Przez dwadzieścia kilka lat pracy w tym zawodzie jedynie (!) Tadeusz Lampka, Ilona Łepkowska i Alina Puchała byli tymi, którzy okazali mi zrozumienie i pomoc w trudnych sytuacjach życiowych. Nie wyrzucili mnie z serialu, gdy potrzebowałam odpocząć i daleko wyjechać, z radością przyjęli informacje o moich kolejnych ciążach, a przede wszystkim dali mi poczucie ze mam dokąd wracać! To tak ważne dla matki, która chce, lubi i musi pracować (…) Takich rzeczy się nie zapomina! jak mawia Ilona Łepkowska: 'z niewolnika nie ma pracownika'" – napisała na swoim Instagramie Anna Mucha.

"Nie chciałabym absolutnie podważać słów Olgi, bo każdy ma prawo do własnego zdania i własnych odczuć. Jedyne, co mogę mówić, to w swoim imieniu. Moje doświadczenia są bardzo pozytywne. Produkcja współpracowała ze mną w trakcie mojej ciąży, zadając mi pytania. Czy chcę kontynuować pracę, czy dobrze się czuję, czy jestem na siłach, czy mają wpisać to w wątek czy nie. Miałam ogromną swobodę, plastyczność i elastyczność. Decyzja absolutnie leżała po mojej stronie. Ja akurat nie mam problemów. Praca jest trudna, to nie jest łatwy zawód i plan zdjęciowy często trwa ponad 12 godzin. O czym dostajemy wcześniej informacje" – powiedziała Cichopek w rozmowie z portalem "Party".

Niestety zarówno aktorki, jak i produkcja nie mogły się spodziewać, że perspektywę tego, jak wyglądały warunki pracy na planie "M jak miłość" podzieli Kacper Kuszewski. Aktor pracował przy serialu od jego pierwszego odcinku, co trwało przez 18 lat. Trudno więc nie wierzyć słowom serialowego Marka Mostowiaka, który zastrzegł, że swoimi odczuciami podzielił się niezależnie od tego, co wcześniej powiedziała Olga Frycz. Kuszewski podobno nawet nie przeczytał wywiadu z byłą koleżanką z planu. Jednak jego odczucia względem praktyk stosowanych podczas produkcji "M jak miłość" powielają się z tym, co wyjawiła Frycz. Wygląda na to, że na planie serialu wcale nie jest tak kolorowo jak na ekranie

Aktor w rozmowie z "Plejadą" ujawnił, jakie praktyki stosowane są przez producentów "M jak miłość", ukazując tym samym ciemną stronę, jaką jest praca na planie serialu. Kacper Kuszewski między innymi zdradził, ile godzin trwa praca przy tworzeniu odcinków "Emki". Poruszył też kwestię samej formy zatrudnienia, co w jego odczuciu wydaje się nadużyciem i nielegalnym procederem. 

"Ludzie w ekipie filmowej są albo zatrudnieni na umowy o dzieło albo mają własną działalność gospodarczą, co powoduje, że prawo pracy ich nie obejmuje. Dzień pracy ekipy trwa 12 godzin, często zdjęcia są w sobotę, a nawet zdarza się, że w niedzielę, więc te sześć dni po 12 godzin. Z czego dzień zdjęciowy liczy się od rozpoczęcia zdjęć do momentu zakończenia. Zdjęcia mamy często poza Warszawą, trzeba liczyć jeszcze spakowanie się czy charakteryzację, ale też na dojazd na plan, skąd niektórzy muszą jeszcze wrócić do domu... (...) Wielu członków ekipy jest wynagradzanych za dzień pracy, czyli jeśli nie przyjdą do pracy, bo np. zachorują, to nie dostaną pieniędzy" – wyznał "Plejadzie.

To nie jedyne rzeczy, które kuły w oczy aktora. Według niego, dla aktorów normą jest spotykanie zestresowanych i przemęczonych osób, które w obliczu całej sytuacji czują się bezradnie i zwyczajnie godzą się na warunki, które panują w pracy:

"Mają poczucie, że nie mogą narzekać i nie mogą walczyć o swoje prawa, bo są zatrudnieni na taki rodzaj umów, że można im podziękować i zatrudnić kogoś innego, kto nie będzie marudził. No więc nikt nie marudzi, tylko wszyscy zaciskają zęby i pracują. Od wielu lat zastanawiam się, jak to jest możliwe i jak to może być legalne..." – zdradził Kuszewski, jednocześnie dodając, że "tempo pracy jest tak duże, że czasami okazuje się, że mamy nagranych tyle odcinków na zapas, że producent decyduje, że teraz będzie miesiąc przerwy dla wszystkich". Pracujący na planie mają się dowiadywać o takich sytuacjach na dwa, trzy tygodnie przed faktem. 

Słowa Kacpra Kuszewskiego wydają się być wiarygodne. Aktor zaznaczył bowiem, że odejście z "M jak miłość" odbyło się w zgodzie i było podyktowane potrzebą nowych wyzwań. Te, jak się okazuje, mogą nadejść już niedługo. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Super Express", Polsat już zaoferował serialowemu Markowi Mostowiakowi pracę na planie "W rytmie serca". Stacja w ten sposób zdobyłaby już drugą osobę z obsady "Emki". W serialu gra już bowiem Barbara Kurdej-Szatan.  Mówi się też, że Polsat specjalnie dla aktora przygotowuje nową produkcję. 

"Kacper nie jest typem człowieka, który zdecydowałby się na taką zmianę, gdyby nie był pewny, że spadnie jak kot na cztery łapy" – twierdzi informator tabloidu, wyjawiając, że aktor w Polsacie może liczyć "na dużo wyższe zarobku niż w TVP, gdzie za odcinek dostaje 3 tysiące złotych". Według tego, co mówi informator "Super Expressu", Polsat jest w stanie zaoferować Kuszewskiemu 5 tysięcy złotych za odcinek.

Oceń ten artykuł 1 0

Ogólna ocena M jak miłość: Kacper Kuszewski o pracy na planie serialu. "Jak to może być legalne?" to: 100% / 100%, uzyskana z: 1 głosów.