Sprawa Romana Polańskiego nadal w toku. "Proszę sąd, by zrobił to dla mnie, przez litość dla mnie"

Sprawa polskiego reżysera, pomimo prośby poszkodowanej - Samantha Geimer, nie została zamknięta. Sąd w Los Angeles nie przychylił się do wniosku ofiary gwałtu.

W 1977 roku polski reżyser dokonał gwałtu na 13-letniej wówczas Samancie Gailey. W domu aktora Jacka Nicholsona Polański doprowadził dziewczynkę do stanu odurzenia, po czym dokonał przestępstwa. Według tamtejszego prawa seksualne obcowanie z małoletnią nazywa się gwałtem.

 Na czerwcowej rozprawie ofiara gwałtu poprosiła sąd o łagodną karę dla Romana Polańskiego. Gailey na wokandzie wyznała: „Proszę o rozważenie zakończenia sprawy bez uwięzienia 83-letniego człowieka”, dodała również: „Proszę sąd, by zrobił to dla mnie, przez litość dla mnie”.

 Kalifornijski są nie przychylił się do wniosku ofiary gwałtu. Wyjaśnił bowiem, iż w sytuacji, w której oskarżony ucieka się od przed wymiarem sprawiedliwości, sąd nie stosuje się do żadnych nakazów sądowych ani próśb pokrzywdzonych w odniesieniu do winnego.

Oceń ten artykuł 0 0